Zdarza Wam się inwestycja, której potem żałujecie? Pieniądze wydane kompletnie bez sensu? Nie przejmujcie się, nie jesteście w tym kraju jedyni!
19 mln zł zapłacili krakowianie (bo to z ich pieniędzy sfinansowano budowę) za ulicę Stanisława Lema, która prowadzi donikąd. No, może nie donikąd, bo do kilku garaży. Droga ma cztery pasy ruchu, chodniki, a nawet przystanki autobusowe, z których – jak informuje TVN24 – zamiast komunikacji miejskiej korzystają jeżdżący na rolkach. Na 4-pasmowej arterii spotkać można też rowerzystów i osoby na nartorolkach, samochodów za to nikt nie widział, bo droga prowadzi donikąd, bo drugiego jej etapu nie udało się zrealizować.
Podobnie było przez jakiś czas z kawałkiem obwodnicy Warszawy, czyli trasą S8, która kończyła się w szczerym polu, bo budowa autostrady A2 była opóźniona. S8 kosztowała 200 mln zł za kilometr i przez wielu okrzyknięta została najdroższą drogą świata, Alpejskie trasy, dla których trzeba drążyć tunele, buduje się o połowę taniej.
Hektolitry tuszu przelano już na papier w temacie rentowności wybudowanego za prawie 2 mld zł Stadionu Narodowego w Warszawie. Szczytem bezsensowności wydatków była jednak 5-milionowa dotacja z kasy Stadionu i Ministerstwa Sportu na koncert Madonny. Inwestycja miała przynieść zysk, ale sponsora na koncert nie znaleziono, a wejściówek sprzedało się mniej niż oczekiwano. W efekcie zamiast zyskownej inwestycji była wielka klapa.
Studnią bez dna jeśli chodzi o zmarnowane pieniądze są unijne dotacje. Bo choć dzięki wspólnotowym pieniądzom zbudowano tysiące kilometrów dróg, wodociągów i kanalizacji, to wiele miliardów cały czas wydawanych jest bez pomysłu. Jak policzyła „Polityka”, od 2004 r. do portfeli rolników z samych dopłat bezpośrednich wpłynęło ponad 18 mld euro. Polska wieś jaka była taka jest – nie rozwija się, nie unowocześnia.
Polacy rzucają się na każde pieniądze, które można dostać za nic. Bezpośrednie dopłaty do hektarów i dotacje dla zakładających działalność gospodarczą są największymi hitami. Szkoda, że większość zakładanych firm jest zamykanych zaraz po zakończeniu obowiązkowego okresu działania i pożytek dla gospodarki jest z nich żaden. Za łącznie 11,5 mld euro m.in. powstało 125 tys. nowych firm, a 700 tys. osób otrzymało stypendia. Nijak nie wpłynęło to jednak na rozwój gospodarczy kraju, ani nie zmniejszyło bezrobocia w kraju nad Wisłą. Za unijne pieniądze organizuje się szkolenia z obsługi komputera czy języka angielskiego, podczas gdy na rynku poszukiwane są osoby z zupełnie innymi kompetencjami (np. spawacze).
2 thoughts on “Inwestycyjne pudła nad pudłami”
Widać jesteśmy w tym najlepsi jak zmarnować duże pieniądze i przejadać dotacje.
Widać jesteśmy w tym najlepsi jak zmarnować duże pieniądze i przejadać dotacje.
to co sie u nas dzieje z takimi wielkimi inwestycjami to jest poprostu skandal i tyle