Koniec wakacji to dla rodzin z dziećmi trudny czas, bo trzeba przygotować szkolną wyprawkę. Ile kosztuje przygotowanie dziecka do szkoły i czy mogłoby kosztować mniej?
Wyprawka szkolna kosztować może fortunę, wszystko zależy od tego, ile mamy dzieci, w jakim są wieku i… czy uda się przekonać je, że zwykły plecak nie jest wcale gorszy od tego z bohaterem z kreskówki. Podstawowe wyposażenie plecaka to co najmniej 100-200 złotych. Gorzej, gdy kupić trzeba też sam plecak, bo ceny tych ulubionych przez dzieci często przekraczają 100 zł. Warto jednak spróbować siły perswazji, bo zwykły da się kupić i za 30 zł.
Największą część kosztów wyprawienia dziecka do szkoły stanowią podręczniki. W zależności od szkoły i wieku pociechy jest to koszt od 150 do 500 zł. Część podręczników warto kupić od starszych kolegów, będzie znacznie taniej. Ale nie ze wszystkimi jest to możliwe.
Ale plecak i książki to nie wszystko. Doliczmy do tego strój na WF (dziecko rośnie, więc ubiegłoroczny prawdopodobnie będzie już za mały) i strój galowy (na rozpoczęciu roku wypada wyglądać elegancko). A to i tak nie koniec… Bo czy dziecko zrezygnuje z klasowego wyjazdu mającego zintegrować go z nową klasą? To wydatek na poziomie kilkuset złotych.
Prawdziwy problem pojawia się, gdy w domu jest więcej uczniów. Każde kolejne dziecko to dodatkowe wydatki i w portfelu zaczyna brakować. Wg CBOS, który co roku sprawdza, ile Polacy wydali na szkolną wyprawkę, w 2013 r. średni koszt na gospodarstwo domowe wyniosło 1199, a średnia na jedno dziecko wyniosła 826 zł. W tym roku kwoty te nie powinny znacząco wzrosnąć, sytuację ratuje niska inflacja, ceny w Polsce raczej nie rosną. Badanie CBOS potwierdza, że najdroższe są podręczniki – komplet na jedno dziecko kosztował w ubiegłym roku średnio 380 zł.
Sposobów na obniżenie wydatków jest kilka. Wspominaliśmy już o możliwości zakupu używanych podręczników – niektóre szkoły organizują „giełdy podręczników”, gdzie można kupić i sprzedać książki. To pozwala zminimalizować koszty. Z kolei wybierając przybory i wyposażenie szkolne warto przyglądać się cenom. Przy większym zakupie opłacać może się zakup w internecie. Ubrania po starszym bracie czy kuzynie też się sprawdzą, o ile są zadane i nie zniszczone.
Szansą na ulgę w budżecie domowym jest rządowy pomysł „Wyprawka szkolna”. To dofinansowanie z Ministerstwa Edukacji Narodowej, które przeznaczone jest m.in. dla rodziców dzieci niepełnosprawnych i chorych oraz osób mało zarabiających. W tym roku jest jedno kryterium dochodowe: do 539 zł na osobę w gospodarstwie domowym. Wnioski o dofinansowanie należy składać na początku września u dyrektora szkoły załączając dowody zakupów.
5 thoughts on “Back to school, czyli czemu jest tak drogo?”
mam 2 dzieci ktore chodza do szkoly i mam wrazenie ze z roku na rok jest coraz drozej, a moja pensja wcale nie rosnie z roku na rok…
„Zaledwie” 600 zł wydałam na książki dla córki do gimnazjum… A gdzie tornister, zeszyty, przydałoby się nowe biurko… ahhh back to school…. bye bye my cash
Niestety zakup plecaka musi być przemyślany. Raczej taki za 30 zl nie bedzie się nadawal i w miare mizliwosci lepiej szukac takiego w cenie ale przede wszystkim jakosci. Wazna jest jego pakownosc (zwyczaj max 6 roznych przedmiotow+wf+przybory+cos do jedzenia i picia… czrsto ledwo się miescilam) porzadne zamki i wytrzymale ramiaczka, porzadny material ktory w szkolnych warunkach jest mocno eksploatowany, czesto latwo się rwie i przeciera. Zazwyczaj mialam taki porzadny plecak za 60-80 zl jak dobrze poszukalam. Taki za 30 zybli mogę sobie na studiach pozwolic na 3 zeszyty i jefen podrevznik i dlugopis 3×w tygodniu
Dużą wygoda sa dla ucznia szafki szkolne. Mialam swoja przez 3 lata i bardzo bylam zadowolona. Ta byla za darmo. W drugiej szkole koszt szafki wynosil 70 zl /rok niestety duzo ale nie bylo szafek dla wszystkich wiec tak sobie z tym poradzili. Czasem zalowalam ze nie mialam swojej.
Od podstawowki sprzedawalam stare ksiazki i kupowalam do nowej klasy od starszych kolezanek. To jest bardzo dobre rozwiązanie. W antykwariacue czesto sa podreczniki w podobnych cenach. Aleei tak ciężko wyjść na tym chociaż na zero. Ksiazki do jezykow sa ekstrenalnie drogie, duzo osob je kserowalo ale litery czesto byly niewyrazne, koszt ksera to 20-30 zl. Jesli ma się dobry skaner mysle ze warto samemu przysiasc i dac tylko kartki do oprawy.
trafilam tez na reforme po przeniesieniu do innej szkoly i nie moglam sprzedawac starych podrecznikow bo weszly „nowe” z poprzestawianymi dzialami i nowymi obrazkami. To chyba bylo najgorsze zdzierstwo.
Przepraszam za błędy i brak ogonkow. Chcialam jak najszybciej przelac inf. Do komentarza
mam 2 dzieci ktore chodza do szkoly i mam wrazenie ze z roku na rok jest coraz drozej, a moja pensja wcale nie rosnie z roku na rok…
Szczera prawda nikt nie podlicza wszystkiego a przecież same książki czy zaszyty to nie wszystko, a portfel z gumy nie jest.
Książki, przybory może i da się trochę zaoszczędzić, ale i tak jest to wydatek na poziomie kilkuset złotych.
„Zaledwie” 600 zł wydałam na książki dla córki do gimnazjum… A gdzie tornister, zeszyty, przydałoby się nowe biurko… ahhh back to school…. bye bye my cash
Niestety zakup plecaka musi być przemyślany. Raczej taki za 30 zl nie bedzie się nadawal i w miare mizliwosci lepiej szukac takiego w cenie ale przede wszystkim jakosci. Wazna jest jego pakownosc (zwyczaj max 6 roznych przedmiotow+wf+przybory+cos do jedzenia i picia… czrsto ledwo się miescilam) porzadne zamki i wytrzymale ramiaczka, porzadny material ktory w szkolnych warunkach jest mocno eksploatowany, czesto latwo się rwie i przeciera. Zazwyczaj mialam taki porzadny plecak za 60-80 zl jak dobrze poszukalam. Taki za 30 zybli mogę sobie na studiach pozwolic na 3 zeszyty i jefen podrevznik i dlugopis 3×w tygodniu
Dużą wygoda sa dla ucznia szafki szkolne. Mialam swoja przez 3 lata i bardzo bylam zadowolona. Ta byla za darmo. W drugiej szkole koszt szafki wynosil 70 zl /rok niestety duzo ale nie bylo szafek dla wszystkich wiec tak sobie z tym poradzili. Czasem zalowalam ze nie mialam swojej.
Od podstawowki sprzedawalam stare ksiazki i kupowalam do nowej klasy od starszych kolezanek. To jest bardzo dobre rozwiązanie. W antykwariacue czesto sa podreczniki w podobnych cenach. Aleei tak ciężko wyjść na tym chociaż na zero. Ksiazki do jezykow sa ekstrenalnie drogie, duzo osob je kserowalo ale litery czesto byly niewyrazne, koszt ksera to 20-30 zl. Jesli ma się dobry skaner mysle ze warto samemu przysiasc i dac tylko kartki do oprawy.
trafilam tez na reforme po przeniesieniu do innej szkoly i nie moglam sprzedawac starych podrecznikow bo weszly „nowe” z poprzestawianymi dzialami i nowymi obrazkami. To chyba bylo najgorsze zdzierstwo.
Przepraszam za błędy i brak ogonkow. Chcialam jak najszybciej przelac inf. Do komentarza