Pytacie o oprocentowanie lokat. Z jednej strony kilka razy pisaliśmy już, że ono regularnie spada, a z drugiej pojawiają się informacje o rekordowo wysokim średnim oprocentowaniu. Jak to możliwe? Odpowiadamy.
Rada Polityki Pieniężnej cały czas obniża stopy procentowe, co przekłada się na spadek oprocentowania zarówno kredytów złotowych, jak i depozytów zakładanych w bankach. Marcinie, to prawda, że oprocentowanie lokat spada, w tej chwili depozyty na 4 proc. lub więcej są już rzadkością, a gdzie te czasy, gdy bez mrugnięcia okiem banki dawały 6 czy 7 proc. w skali roku?
Skąd więc doniesienia o rekordowym oprocentowaniu? Musimy tu odróżnić oprocentowanie nominalne (to zamieszczone w bankowych tabelkach) od realnego, które uwzględnia 19-proc. podatek od zysków kapitałowych oraz inflację. W takim ujęciu analizuje się lokaty zakładane przed rokiem, zestawiając je z najnowszymi danymi o inflacji za ostatnie 12 mies. publikowanymi przez Główny Urząd Statystyczny.
Jak policzył Open Finance zakładane przed rokiem depozyty przyniosły średnio aż 3,54 proc. realnego zysku, to najwyższy wynik odkąd OF takie oprocentowanie wylicza (początek 2010 r.). To zasługa nie tyle wysokiego oprocentowania lokat, co bardzo niskiego odczytu inflacji (0,5 proc.).
Pamiętajmy jednak, że to analiza uwzględniająca lokaty zakładane przed rokiem. Te oferowane dziś mają średnią stawkę oprocentowania poniżej 3 proc., co oznacza, że gdybyśmy chcieli uzyskać realny zysk przekraczający 3,5 proc., w Polsce musiałaby wystąpić ujemna inflacja, czyli deflacja. Nie zmienia to jednak faktu, że niska inflacja sprzyja wysokim realnym zyskom i mimo niskiego oprocentowania nominalnego lokat, może okazać się, że realnie zarobimy na nich więcej niż kilka lat temu zakładając lokatę na 6 czy 7 proc.