Coraz mniej optymistycznie wygląda obraz naszych przyszłych emerytur z ZUS-u. Nic dziwnego, że wpadacie na różne pomysły jakby tu sobie poradzić z tym fantem, coraz częściej pytacie, czy można wypisać się z ZUS-u.
Co jakiś czas media donoszą o historii osób, które w sądach walczą o prawo do wycofania się z ZUS-u. Nie chcą ani państwowych emerytur, ani uiszczania obowiązkowych składek, po prostu zamierzają radzić sobie sami. Okazuje się, że nie można tak o, wycofać się z ZUS-u, sądy uznają najczęściej, że polski system emerytalny opiera się o solidarność społeczną i nie można z niego zrezygnować.
O co chodzi z tą całą solidarnością społeczną? Niestety, nie jest tak, że wpłacane przez nas pieniądze są mądrze inwestowane i mnożą się w oczekiwaniu na to, by za lat kilka/kilkanaście/kilkadziesiąt powrócić do naszych portfeli. Wszystkie środki, które każdego miesiąca 14 mln Polaków wpłaca do ZUS są natychmiastowo wykorzystywane na wypłacanie świadczeń dla aktualnie z nich korzystających.
Wyobraźmy sobie teraz, że połowa pracujących wycofuje się z ZUS-u, to by oznaczało spadek wysokości świadczeń o połowę. Nie chcielibyście chyba znaleźć się na miejscu tych emerytów lub by chodziło o Waszych rodziców, prawda?
Z tego samego powodu mało realne są też pomysły niektórych partii politycznych, by wprowadzić możliwość płacenia niższych składek w zamian za pogodzenie się z przyszłą niższą emeryturą. Aktualne wysokie składki są potrzebne, by obsługiwać aktualne wypłaty. Na emerytury obecnych 30-latków pracować będą ich dzieci. Problem jednak w tym, że jesteśmy społeczeństwem starzejącym się i młodych ludzi, którzy w przyszłości mają finansować nasze emerytury jest coraz mniej.
Jak więc widzicie, obraz polskiego systemu emerytalnego nie jest kolorowy. Dlatego często Wam powtarzamy: warto samodzielnie zatroszczyć się o swoją przyszłość. Wpłacane do ZUS środki można nawet spisać na straty, a jeśli coś z nich dostaniemy to… potraktujmy to jako miłą niespodziankę.