Znaczące inwestycje w znaczki

Znaczące inwestycje w znaczki

Dla coraz większej grupy osób znaczek pocztowy przestaje być narzędziem służącym do płacenia za usługi pocztowe, a staje się instrumentem inwestycyjnym – to jedna z ciekawszych odnóg inwestycji alternatywnych.

Wielokrotnie pisaliśmy już na łamach Poradnika Inwestowania o alternatywnych sposobach na pomnażanie pieniędzy – dobra kolekcjonerskie cieszą się niesłabnącą popularnością inwestorów. Historia znaczków pocztowych sięga połowy XIX wieku, kiedy to zostały one wprowadzone w brytyjskiej poczcie królewskiej. Już pierwsze znaczki miały zabezpieczenia przed fałszerzami. Pomysł przyjął się w innych krajach i sprawdza się od ponad 150 lat.

Bardzo szybko pojawiły się pierwsze osoby, które zaczęły kolekcjonować znaczki. Wśród prekursorów filatelistyki byli m.in. brytyjski Król Jerzy V i Charlie Chaplin. Dla jednych zbieranie znaczków jest pasją, dla innych inwestycją. Jak w grę wchodzą pieniądze, to zawsze znajdzie się ktoś, kto sprawę usystematyzuje, powstają więc np. indeksy obrazujące rynek znaczków pocztowych. Najpopularniejszym jest GB30 Rare Stamp Index, z pomocą którego firma Stanley Gibbons pokazuje zachowanie rynku rzadkich okazów znaczków pocztowych. Przez ostatnich kilkadziesiąt lat indeks notuje rocznie średnio 10-proc. wzrosty.

Jakie znaczki kupować w celach inwestycyjnych? Podobnie jak z innymi obiektami kolekcjonerskimi. Im coś bardziej unikalne i zachowane w lepszym stanie, tym jego wartość i perspektywy jej wzrostu są większe. Kilka miesięcy temu na jednej z nowojorskich aukcji sprzedano kanadyjski znaczek za 45 tys. dolarów. To wielki unikat, bo powstało tylko 300 egzemplarzy, z czego zdecydowana większość już nie istnieje. Wcześniej za zestaw dwóch francuskich znaczków z połowy XIX w. zapłacono prawie 180 tys. dolarów.

Podaż unikalnych egzemplarzy znaczków jest ograniczona i stąd rośnie wartość takich okazów. Szanse na to, że w swoim starym klaserze znajdziecie białego kruka są raczej marne, ale spróbować można.