Wzrost wartości o 20 proc. w skali roku to żaden szok w przypadku ziemi rolnej. Okazuje się, że zakup kilku hektarów może być bardzo opłacalną inwestycją.
380 proc. w 10 lat można było średnio zarobić na ziemi rolnej. Po uwzględnieniu inflacji (pamiętajcie o niej gdy analizujecie swoje inwestycje!) daje to prawie 290 proc. zysku – policzył Lion’s Bank. Robi wrażenie? Zaczekajcie, bo to dopiero początek…
Najwięcej można bowiem zarobić nie na samym kupnie i sprzedaży ziemi, ale na jej przekształceniu. Chodzi o zakup ziemi rolnej, odczekanie trochę czasu i przekształcenie jej w ziemię budowlaną. Oczywiście nie w każdym miejscu jest to możliwe i nie wszędzie zyski będą spektakularne, dodatkowo wymaga to od inwestora zaangażowania i wiedzy. Ale kilkaset proc. zysku w ciągu 3-4 lat to kusząca perspektywa.
Inwestowanie w ziemię rolną to zabawa przeznaczona dla klientów, którzy mają cierpliwość (obliczone jest to na co najmniej kilka lat) i nie boją się zamrożenia na ten czas sporego kapitału. Wymagany jest taki kapitał, bo jeśli myślimy o zakupie gruntu w okolicy dużego miasta, przekształceniu go i sprzedaży jako kilka działek budowlanych, musimy liczyć się z wydatkiem na poziomie kilkuset tysięcy złotych.
Ale i „zwykłe” inwestowanie w ziemię rolną jest opłacalne, bo sektor ten ma niezłe perspektywy związane m.in. z pieniędzmi płynącymi z Unii Europejskiej a także planowanym zniesieniem ograniczeń w nabywaniu ziemi przez obcokrajowców, co ma nastąpić w maju 2016 r. Te czynniki wskazują na drzemiący wciąż w ziemi rolnej potencjał.
I, co często powtarzamy przy innych rodzajach inwestycji – pamiętajcie, że lokowanie pieniędzy w ziemię rolną jest związane z ryzykiem. Trwające od wielu lat wzrosty cen nakazują ostrożność, bo prędzej czy później mogą zdarzyć się spadki. Należy więc to ryzyko wkalkulować w inwestycję.