Płyty winylowe wracają do łask. I to podwójnie, bo interesują się nimi nie tylko melomani, ale i inwestorzy. Którzy wykonawcy są najbardziej łakomym kąskiem?
Inwestycje emocjonalne mają to do siebie, że oprócz zysków dają jeszcze inwestorowi zwykłą ludzką radość. Często wiążą się z pasją i potrafią zdominować życie kolekcjonera/inwestora. Dziś opowiemy Wam o płytach winylowych, które od kilku lat zyskują na popularności nie tylko jako aktywno inwestycyjne, ale także na rynku muzycznym. I choć kilkanaście lat temu płyty sprzedawano za bezcen bądź nawet wyrzucano, dziś mogą kosztować grube tysiące dolarów.
Osoby zainteresowane muzyką w sposób bardziej zaawansowany niż słuchanie plików MP3 doceniają wyjątkowy dźwięk, jaki wydobywa się z czarnej płyty, a wraz z rosnącym zainteresowaniem ze strony melomanów, rośnie popularność inwestycyjna takich płyt.
Jakie nagrania są w cenie? Jak to w inwestycjach emocjonalnych – im coś jest rzadsze, tym wyżej wyceniane. Stąd największe wyceny mają zwykle pierwsze wydania płyt, pojedyncze istniejące egzemplarze albumów i singli itd. Cenione są płyty z lat 60. i 70., dużą popularnością cieszą się rzadkie wydania takich zespołów jak The Beatles, The Rolling Stones, Queen czy Pink Floyd.
Na naszym rynku skala jest oczywiście mniejsza, ale za płyty np. Czesława Niemena trzeba zapłacić kilkaset złotych, wyceny na poziomie kilku tysięcy złotych są rzadkością. Wartości płycie dodawać mogą np. autografy lub specjalne wydanie, popularność danego artysty rośnie też w chwili takiego wydarzenia jak śmierć czy rozpad zespołu.
Rozważając inwestowanie w płyty winylowe trzeba pamiętać, że horyzont inwestycyjny jest tu dość długi i może czasem wynosić nawet kilkadziesiąt lat. Rynki tego typu cechują się problematyczną wyceną – nie ma tu jasnych wskaźników jak na giełdzie. Dana płyta jest warta tyle, ile ktoś za nią zapłaci.