Polska Ekstraklasa – mimo dyskusyjnego poziomu sportowego – generuje duże pieniądze. Same prawa telewizyjne są warte obecnie 130 mln złotych rocznie, a za kolejny pakiet kluby i właściciele praw chcą wywalczyć nawet 150 mln.
Oczywiście to niewiele w porównaniu do angielskiej Premier League (2,2 miliarda euro rocznie), włoskiej Serie A (1 miliard rocznie) czy niemieckiej Bundesligi (700 mln euro rocznie), ale więcej niż w lidze rumuńskiej (27,5 mln euro rocznie).
Najbogatszym klubem polskiej Ekstraklasy jest bez wątpienia Legia Warszawa. Budżet Legii wynosi według raportu sporządzonego przez firmę Deloitte to aż 120 mln złotych. Na drugim miejscu – ze znaczną różnicą co lidera jest Lech Poznań – 45 mln. Kolejne miejsce na podium zajmuje Wisła Kraków – 35 mln. Za nią jest Lechia Gdańsk – 34 mln.
Łączne przychody ze sprzedaży wszystkich 16 klubów Ekstraklasy, uwzględniając również przychody z transferów, wzrosły w 2013 roku do rekordowego poziomu 459 mln PLN. Dla porównania w roku 2012 kluby wygenerowały 418 mln PLN.
Na takie budżetu poza prawami telewizyjni składają się chociażby wpływy z gry w pucharach. Za awans do fazy grupowej LE (po wyeliminowaniu kazakiego Aktobe) mistrz Polski (Legia) otrzymał 1,3 mln euro, za pięć wygranych meczów kolejny milion euro (po 200 tys. euro za spotkanie), za pierwsze miejsce w grupie 400 tys. euro i wreszcie za awans do 1/16 finału 200 tys. euro.Pieniądze dają także przychody z biletów (liderami Lech i Legia), transfery czy prawa marketingowe.
W sklepach klubów można kupić niemal wszystko. Nie tylko koszulki, szaliki ale też bieliznę, zastawę czy… drzwi kibica.
W polskich realiach jednak tylko nieliczne kluby realizują zauważalne przychody z działalności handlowej, w tym ze sprzedaży klubowych pamiątek. Poza Legia, Lechem dobrze radzi sobie także Lechia. W przypadku gdańszczan, w roku 2012/2013 stanowiły one około 5% całych przychodów.
Koszty prowadzenia klubu są jednak olbrzymie. Poza infraskturą – największą część budżetu pochłaniają wynagrodzenia. W Top 10 graczy z najwyższymi kontraktami jest czterech graczy Legii (Orlando Sa, Ivica Vrdoljak, Heilo Pinto, D. Junior, Tomasz Jodłowiec) i czterech Lecha (Vojo Ubiparip, Kasper hamalainen, Szymon Pawłowski, Muhamed Keita). Zarabiaja oni od 160 tys. do 220 tys. euro. Liderem jest Sebastian Mila z Lechii, 240 tys. euro.
Nie wszystkie drużyny dają sobie radę z kosztami. W bardzo trudnej sytuacji jest chociażby Widzew Łódź. Klub jest mocno zadłużony. Zarząd spółki ogłosił niedawno przetarg na sprzedaż „znaku słowno-graficznego Widzew Łódź” oraz działki o powierzchni prawie czterech hektarów, położonej w Łodzi. Przyszłość drużyny znajduje się pod dużym znakiem zapytania.
źródła: sport.pl, Przegląd Sportowy, Ekstraklasa, EY